Wczoraj po południu na stadionie Berni, została zniszczona jedna z najniższych stron historii Robur, jeśli nie najniższa w historii. Wstydliwa klęska Bianconeri z powodu rezultatu i gry przeciwko Lornano Badesse, które wygrało w pełni zasłużenie, dając przeciwnikom lekcję dobrej gry w piłkę nożną, którzy byli zagubieni, oszołomieni i nieobecni. A porażka mogła być jeszcze większa.
Nokaut nastąpił zaledwie trzy dni po tym z Trastevere w delikatnym momencie, z nagłymi zmianami w sztabie szkoleniowym, które wystawiłyby każdego kija na próbę; wybory, których nawet kibice nie rozumieli ani nie podzielali (przede wszystkim rozstanie z Alberto Gilardino, którego wielu chciałoby ponownie zobaczyć na ławce). więc jeśli już po porażce z drużyną Pirozziego pojawiły się już oznaki protestu, to wczoraj w Badesse wybuchł spór.
Pomimo dnia pracowniczego, setka kibiców Robur oglądała porażkę Bianconeri spoza stadionu Berni: po końcowym gwizdku zawodnicy podeszli do siatki, aby porozmawiać z chłopakami Curva, zanim wrócili głową w dół do szatni.
Protest przeniósł się następnie pod główne wejście do obiektu i uderzył w całą ACN Siena: właścicieli, trenerów, dyrektorów, starych i nowych, zawodników.
Gniew, upokorzenie i zdenerwowanie krzyczały w obliczu tych, którzy wciąż w środku wracali do domu. Tak złość i zdenerwowanie, bo sytuacja jest teraz bardzo, bardzo skomplikowana: ACN Siena zajmuje ósme miejsce w tabeli (mając jeden mecz do rozegrania), kibice się gotują, zespół ma niskie morale, są problemy komunikacyjne między nowym trenerem, a zawodnikami, co przyznał sam Marians Pahars, a już za cztery dni odbędzie się wyjazdowy mecz z Montevarchi. A jeśli Robur to ten, który widziano wczoraj, droga będzie jeszcze bardziej pod górę.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać komentarze
Brak komentarzy
Mauro Semprini: Siena 2:1 Sangiovannese
Ocena: 7,0Rezerwowi cieszą się z bramki Elii Galliganiego, która zapewniła wygraną nad Seravezzą.
Po dramatycznym meczu, Siena F.C. zdołała odrobić straty i wygrać 3:2 z Seravezzą.