Badesse dało Sienie lekcję gry w piłkę nożną. Ale nie tylko. O ile Biancoazzurri mogą z dumą wypiąć pierś i z takim optymizmem patrzeć w przyszłość, o tyle Robur w domu może tylko ukryć się przed wstydem.
Jeszcze kilka lat temu mecz z Badesse mógłby się odbyć tylko w ramach towarzyskiego spotkania przeciwko zaprzyjaźnionego klubowi. Jednak wczoraj w małej wiosce została zapisana jedna z najgorszych kart stuletniej historii Bianconeri. Bardzo wyraźna porażka, upokarzająca na swój sposób, która teraz i na zawsze pozostanie plamą na świecie Robur. Zapomnij o Grifo Cannara, zapomnij o 0:3 z Poggibonsiego pod koniec lat 80-tych, zapomnij o innych niepowodzeniach podczas ostatniej gry w Serie D, ponieważ porażka 0:2 z Badesse przewyższa je wszystkie, prawie wymazując je pamięć.
"Babel bianconeri" zniszczył kilka pewników (patrz Gilardino), myśląc, że ma w kieszeni jedyną prawdę, a wynik w tej chwili jest co najmniej zawstydzający. Ponieważ w rzeczywistości nawet samo porozumiewanie się jest trudnym zadaniem, a tłumacze biegają gorączkowo w tę i z powrotem, nie mówiąc już o reszcie. Tragikomiczny mecz na Berni przeciwko Badesse był tego przykładem, z improwizowanym ustawieniem, zawodnikami nie grającymi na swoich pozycjach, wrzeszczącym głosem na ławce, kolejnym na trybunach i całkowitym chaosem technicznym, taktycznym i logicznym.
Obietnica awansu do Serie C za wszelką cenę w tej chwili jest żartem, który nawet nie rozśmiesza, jesteśmy lata świetlne stąd, a lekcja z Badesse trzy dni po tej z Trastevere, jest po to, aby potwierdzić, jak skomplikowana jest regeneracja, odbudowa i zaczęcie od nowa, z silnym poczuciem, że najgorsze dopiero nadejdzie.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać komentarze
Brak komentarzy
Mauro Semprini: Siena 2:1 Sangiovannese
Ocena: 7,0Rezerwowi cieszą się z bramki Elii Galliganiego, która zapewniła wygraną nad Seravezzą.
Po dramatycznym meczu, Siena F.C. zdołała odrobić straty i wygrać 3:2 z Seravezzą.