Na swoim koncie ma ponad 300 występów w karierze z czego połowa to gry w Serie B, "staromodny” program nauczania z kilkoma przejściami do różnych drużyn, kawałek serca pozostawiony w Ascoli, gdzie zdobył mistrzostwo Serie C, surrealistyczny odwrót w Novarze i świetny początek sezon z Roburem. Bramkarz Bianconeri Ivan Lanni opowiedziało sobie w Fedelissimo Online.
Ivan, jak się czujesz w Sienie?
W tej chwili mogę tylko dobrze mówić. Drużyna jest solidna i pełna entuzjazmu, podobnie jak zespół i pracownicy.
Dlaczego Robur?
Rozpocząłem przygotowania do sezonu w Novarze już myśląc, że tak się skończy. Siena urodziła się przez telefon od Giorgio Perinettiego do mojego menadżera. Były inne drużyny, ale apel dyrektora sportowego był najbardziej decydujący. Natychmiast uświadamiasz sobie, kiedy ktoś chce Cię za wszelką cenę, w porównaniu z tymi, którzy mogą poprosić o informacje i poświęcić czas. Zaraz po dotarciu do porozumienia wyjechałem do Montecatini, aby podpisać kontrakt.
Co wydarzyło się w Novarze?
Bianchi i ja zadajemy sobie to pytanie codziennie. Nie wiemy, co się stało ani dlaczego. Zmusili nas do wyjazdu na obóz treningowy, zostaliśmy zamknięci na trzy tygodnie w Novarello z trenerem, który powiedział, że nasza sytuacja zmieni się po zarejestrowaniu drużyny. I byli w 100% pewni tej rejestracji. Ale wychodząc z kontekstu, rozmawiając z Aic, było jasne, że zostaliśmy skończeni.
A jednak wybrałeś Novarę, "poświęcając" Serie B.
Do września 2019 wszystko było w porządku: grałem jako starter, grałem w Pucharze Włoch pierwsze trzy dni. Potem pominąłem mecz z Juve Stabia z powodu małego problemu fizycznego i posadzili mnie na ławce. Przebywałem tam dwa i pół miesiąca. Ja też umierałem. W wieku 29 lat nie miałem ochoty siedzieć na ławce, nie interesowałem się kategorią i chciałem po prostu grać w klubie, który miał projekt na powrót, na grę. W tym momencie Novara wydawała się właściwą drogą, a my również trafiliśmy do półfinału play-offów. Ale potem skończyło się to źle.
Twój komentarz na temat startu mistrzostw dla Robur?
Nasza droga nie jest łatwa. Co prawda spędziliśmy razem sporo czasu, a na poziomie nazwisk jesteśmy mocni, ale nie jest oczywiste, że zgramy się od razu. Jak dla mnie robimy dobre mistrzostwa. Rozumiem jęki fanów, ale nie uważam tego za tragiczne. W Fermo nie straciliśmy żadnych strzałów na bramkę poza bramką strzeloną z jednego miejsca i stworzyliśmy okazje, podobnie jak w Pistoiese. Z drużynami walczącymi o ratunek nie jest to łatwe, schodzą za linię piłki. Jeśli zdobędziesz gola, a koncepcja dotyczy również Imoli, ryzykujesz, że postąpisz podobnie jak w innych grach, w których wygrałeś 3:0.
"Krytykuj mnie, nie graczy". – powiedział trener Gilardino w przeddzień meczu z Fermaną.
Na serio? Nie wiedziałem. Nie czytam gazet, nie czytam stron internetowych, nic nie czytam. Nie zauważyłem żadnych zmian, trener ma ten sam entuzjazm i to samo pragnienie, a może nawet większe.
Czy drużyna jest z trenerem?
Dużo słyszałem, ale zapewniam, że cały zespół jest z trenerem.
Sześć na osiem razy nie pozwoliłeś na zdobycie bramki, myślę, że to źródło wielkiej satysfakcji.
To jest fakt, który mam w głowie, jest fajny. To wielka satysfakcja dla mnie i dla całej obrony.
Jakie lata pozostały w Twoim sercu?
Pięć i pół roku w Ascoli, a może pierwsze trzy sezony. Może mógłbym zrobić coś więcej, ale zawsze tam zostawałem i nie żałuję wyborów.
Masz na myśli, że mogłeś zrobić karierę?
Były okazje, niektóre nawet z Serie A i może wracając w przeszłość, pomyślałbym o tym lepiej. Ale wciąż jestem zakochany w Ascoli, wyobraź sobie, że w tamtym czasie grałem to, co słyszałem. To było boisko, które sprowadziło mnie z powrotem do Serie B, wygrałem tam mistrzostwo, miałem niesamowitą relację z fanami.
Nie dziwi mnie więc, że zmieniłeś kilka zespołów w swojej karierze.
Siena jest moją piątą drużyną po Pizie, Grosseto, Ascoli i Novarze. I gdyby Novara nie zawiodła, zostałbym tam.
Czy to oznacza, że są duże szanse na pozostanie w Sienie na dłużej?
Aby zostać, potrzebujesz wydajności, a nie tylko ja o tym decyduję. Ale z rodziną jesteśmy tutaj bardzo szczęśliwi i nie mam problemu z powiedzeniem, że chcę zostać.
Umowa dwuletnia?
Dwa lata plus trzeci rok w przypadku jakiejkolwiek opcji lub awansu.
Czy awans to sprawa, która dotyczy również Sieny?
Są zespoły bardziej gotowe od nas, w tym sensie, że mają jeszcze co najmniej miesiąc pracy więcej niż my. Zbudowanie zespołu w 20 dni nie jest łatwe, wielu z nas nie zrobiło nawet przygotowań do innego zespołu. Uformowanie grupy wymaga czasu. Prawdę powiedziawszy, jest marzenie o wygranej. Widzimy to.
Czy to prawda, że w zeszłym roku w Novarze obroniłeś 5 z 10 rzutów karnych?
Tak, zawsze miałem dobre statystyki, nawet jeśli nie było to aż 50% jak w zeszłym roku. Dużo chodzę do rzutów karnych, ale z trenerami bramkarzy, których miałem, zawsze studiowałem obronę takich strzałów, taktykę zawodników. W filmach szkoleniowych staram się zrozumieć, dlaczego gracze wykonują określony ruch, czy zawsze ciągnie się pod tym samym kątem, czy też się zmienia. Na Wyscout znajdują się wszystkie statystyki zawodników, filmy, mecze. Szczególnie interesuje mnie, czy podchodzą bezpośrednio do piłki, czy też patrzą na bramkarza i robią tak zwany krok.
A jeśli zdarzyłoby Ci się obronić rzut karny Jorginho?
Zwariowałbym.
Czyli zły rzut karny to błąd strzelca, a nie umiejętność bramkarza?
Bardzo prawdziwe. Rzutu karnego dobrze wykonanego bramkarz nigdy nie wybroni.
W tym roku, po dwóch rzutach karnych uratowanych w Pucharze, do tego nie doszło.
I miejmy nadzieję, że to nie musi się zdarzyć. Jeśli tak się stanie, mamy nadzieję, że to zatrzymamy!
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać komentarze
Brak komentarzy
Mauro Semprini: Siena 2:1 Sangiovannese
Ocena: 7,0Rezerwowi cieszą się z bramki Elii Galliganiego, która zapewniła wygraną nad Seravezzą.
Po dramatycznym meczu, Siena F.C. zdołała odrobić straty i wygrać 3:2 z Seravezzą.