Francesco Disanto nie jest już niespodzianką. Rzeczywiście, w tym sezonie potwierdza się na wysokich poziomach, po wszystkich dobrych rzeczach zrobionych w przeszłości, skomplikowanych, bardzo skomplikowanych, ale nie na tyle, żeby podciąć sobie skrzydła. I to „dzięki” San Donato Tavarnelle napastnik wybrał drogę do Sieny. Ponieważ to w żółto-niebieskiej koszulce trener Alberto Gilardino zauważył go i zmusił do wejścia na statek Robur. Dwa lata temu: Disanto zgodził się na współpracę ze Sieną, nie zastanawiając się nad tym zbytnio, jeszcze przed ujawnieniem hipotezy o repasażach w Lega Pro. Seria, którą zasmakował jako chłopiec, z Arezzo i Pontederą, tylko po to, by zgubić się w pył międzyregionalny, prawdopodobnie jeszcze niedojrzały do definitywnego skoku w kategorii. Dzień w dzień siódemka żeglowała wśród sztormów, przekonywała szeregi trenerów, którzy podążali za sobą na ławce, a także kibiców, nawet najbardziej sceptycznych, przedzierając się przez ich serca. Przecież to taki zawodnik, który się nie oszczędza, który walczy jak lew, który ma niewyczerpany silnik, który masowo strzela dośrodkowaniami, a jeśli ucieknie, to nawet strzela (dobre) gole – a tymczasem są trzy... Krótko mówiąc, ma wszystko, co kochający Sieną, który w niedzielę (lub w poniedziałki, środy, soboty…) udaje się na stadion. Wygrana w zeszłym roku Fedelissimo d'Oro jest dowodem na to, że nawet wtajemniczeni to docenili: uznanie jest wynikiem kart raportów, które gracze otrzymują na koniec każdej gry (nawet teraz jest na szczycie rankingu). Wraz z wygaśnięciem kontraktu, 30 czerwca ubiegłego roku i niejednokrotnie telefonem, wszyscy trzymali kciuki: nie, dyrektor Ernesto Salvini nie pozwolił, by to się wymknęło, był jedynym, któremu Robur przyznał przedłużenie. Zaufanie się opłaciło. W sobotę Disanto, wielki ex, rzuci wyzwanie swojej przeszłości: w Pontederze strzelił swojego pierwszego osobistego podwójnego gola...
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać komentarze
Brak komentarzy
Mauro Semprini: Siena 2:1 Sangiovannese
Ocena: 7,0Rezerwowi cieszą się z bramki Elii Galliganiego, która zapewniła wygraną nad Seravezzą.
Po dramatycznym meczu, Siena F.C. zdołała odrobić straty i wygrać 3:2 z Seravezzą.