Kontynuujemy jazdę kolejką górską o nazwie Robur. Zespół wygrywa, potem przegrywa, wygrywa, potem przegrywa, wciąż nie znajdując tej ciągłości, którą trener Maddaloni w przeddzień meczu w Porta Elisa zdefiniował jako "coś, co powinno istnieć, a priori". W rzeczywistości powinno, ale tak nie jest. Kiedy wydaje się, że zespół obrał właściwą drogę, nadchodzi upadek.
Tak więc, po zwycięstwie 3:2 nad Olbią, po ekscytującym sukcesie, nastąpiło nurkowanie na kolejnym przystanku w Lucchese. Przegrana przeciw bardzo dobremu zespołowi, ale i tak zbudowanemu na ratunek. Kto wie, czego jeszcze nie zrobili by chłopcy z Pagliuca, którzy trafili rzut za trzy punkty, kiedy tuż za Lannim wpadła piłka, a za Coletta niestety nie. A to, że "budujemy, ale musimy być jeszcze lepsi przed bramką” na progu 16 metra, zaczyna być refrenem słyszanym zbyt wiele razy.
Zaginął Alberto Paloschi, to prawda i dzięki Bogu jego powrót jest bliski, ale nie może to być pojedynczy gracz, który bierze odpowiedzialność za drużynę, jeśli prawdą jest, jak mówią eksperci, że "wszyscy wygrywają i przegrywają razem". O przekazie, że coś idzie nie tak, świadczyła także obecność dyrektora sportowego Giorgio Perinettiego w pokoju prasowym po meczu na Porta Elisa, który wygłosił krótki i zarazem zagadkowy monolog, by wziąć na siebie odpowiedzialność, zrobić mea culpa z powodu braku interwencji w obliczu "błędów zaobserwowanych na poziomie organizacyjnym, technicznym i behawioralnym". Błędy zatem należy natychmiast poprawić, w związku z sobotnimi derbami przeciwko Grosseto. Jest to delikatny wyścig z każdego punktu widzenia. Droga jest długa.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać komentarze
Brak komentarzy
Mauro Semprini: Siena 2:1 Sangiovannese
Ocena: 7,0Rezerwowi cieszą się z bramki Elii Galliganiego, która zapewniła wygraną nad Seravezzą.
Po dramatycznym meczu, Siena F.C. zdołała odrobić straty i wygrać 3:2 z Seravezzą.