Bezbramkowy remis w Orvieto zbiegł się z być może najgorszą wersją Robur w tym całkiem przyzwoitym początku sezonu. Jak sam przyznał trener Lamberto Magrini, który na pewno nie cierpi na brak intelektualnej uczciwości, najlepszym elementem niedzielnego wyjazdu do Umbrii był zdobyty punkt, który przedłużył niesamowitą serię nieprzegranych spotkań do 38 (oczywiście sumując 32 kolejki zeszłorocznego sezonu Eccellenza oraz pierwsze sześć obecnych rozgrywek). Jeśli dodamy do tego piąty mecz bez straty bramki na sześć rozegranych spotkań, bezbramkowy remis z Orvietaną pozostawia szklankę raczej do połowy pełną.
Stabilność obronna to bowiem istotny atut dla tych, którzy mają aspiracje na czołowe miejsca, i to ona może umożliwić zdobycie cennych punktów nawet w mniej udane dni. Do tej solidności defensywnej przyczynił się również młody bramkarz Niccolò Stacchiotti, który był kluczowy w co najmniej dwóch sytuacjach i wydawał się wyraźnie poprawiać zarówno pod względem technicznym, jak i emocjonalnym, po swoim debiucie, który był zdecydowanie trudniejszy, przeciwko Seravezzie. Po omówieniu pozytywów, nie można pominąć także mniej udanych aspektów, które ujawniły się podczas meczu na stadionie Luigi Muzi. Po raz drugi z rzędu na wyjeździe atak Bianconeri nie zdobył bramki, a jeśli dodamy do tego pierwszy mecz w San Donato Tavarnelle, to w trzech spotkaniach rozegranych poza Artemio Franchi padł tylko jeden gol, który na dodatek został podarowany przez błąd przeciwnika. Zatem zwłaszcza na wyjazdach widoczna jest obiektywna trudność w regularnym stwarzaniu zagrożenia w polu karnym rywala.
Kontuzje Niccolò Giannettiego, Vincenzo Di Gianniego i Roberto Candido, połączone z nie najlepszą formą Bernardo Masiniego, który w Orvieto miał siły na zaledwie kilka minut, nie ułatwiły zadania trenerowi Lamberto Magriniemu, który dysponował jedynie trzema napastnikami, decydując się na wystawienie ich wszystkich od pierwszej minuty. Jednak jeśli Elia Galligani, choć miejscami był najgroźniejszy także w ostatnim meczu, nie ma swojego dnia, to trudności ofensywne stają się trudne do przezwyciężenia. Nie należy jednak robić z tego dramatu, ponieważ zbliża się wielki mecz z Livorno, który przypomina wielkie starcia z Serie A i Serie B, a także ostatni pojedynek w Serie C (2017/18), wygrany przez Livorno. Nadzieją jest, że choć drużyna Paolo Indianiego jest wyraźnie faworytem, historia się nie powtórzy.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą pisać komentarze
Brak komentarzy
Mauro Semprini: Siena 2:1 Sangiovannese
Ocena: 7,0Rezerwowi cieszą się z bramki Elii Galliganiego, która zapewniła wygraną nad Seravezzą.
Po dramatycznym meczu, Siena F.C. zdołała odrobić straty i wygrać 3:2 z Seravezzą.